2022.12.06 – Modlitwa jest łaską – Skupienie

 

Ks. Jan Popiel S.J. – Rozmowy o modlitwie

4. Modlitwa jest łaską

 

Są osoby, które umieją rozmawiać. Łączy się to z umiejętnością obserwacji życia, z bystrością umysłu, zdolnością ujmowania myśli i słowa. Nawiązując do naszej ostatniej rozmowy, możemy dojść do wniosku, że umiejętność modlitwy, polega właśnie na tym, to znaczy na pewnych zdolnościach naturalnych, które zostają rozwinięte przez naukę i ćwiczenia. Tytuł dzisiejszej rozmowy wydaje się temu przeczyć, bo przecież jeżeli coś jest łaską, to jest to dane, i do tego z czystej dobrej woli dającego, bez żadnych wzajemnych zobowiązań. Ponadto otrzymaliśmy już może w konfesjonale lub podczas kazania radę, by prosić Boga o dar modlitwy.

Mówiliśmy o tym, że modlitwa jest spotkaniem z Bogiem. By z Nim się spotykać w przyjaźni, musimy wejść w jego krąg życia i działania. Nie możemy tego osiągnąć własnymi siłami, bo Bóg jest całkowicie inny. Ta inność nie jest łatwa do zrozumienia. Jeśli trudno nam pojąć, czym jest nasza dusza, o ileż trudniej zrozumieć, czym jest – a raczej – kim jest Bóg. Padło kiedyś mądre zdanie: „Jeśli pojmiesz Boga, to nie jest to Bóg, Bóg jest niepojęty”. Jeśli mówimy o Jego potędze, o Jego dobroci, o Jego mądrości, to mówimy o czymś, co trochę jest tym, ale zarazem jest całkiem inne. Daleko podobniejszy do góry jest kopczyk piasku usypany przez dziecko niż dobroć Boga do dobroci człowieka.

Bóg jednak wprowadza nas w swój świat i pozwala nam żyć swoim życiem. To właśnie nazywamy „łaską uświęcającą”. Otrzymujemy ją, jak wiemy, na Chrzcie św. Użyjmy pewnego niedoskonałego porównania: Gdyby Chrzest dał nam możliwość swobodnego poruszania się w Kosmosie bez pomocy rakiet i statków kosmicznych, to byłoby to dla nas całkiem inne życie. Otóż laska uświęcająca daje nam możliwość życia po Bożemu. Dzięki niej będziemy mogli żyć z Bogiem w niebie, cieszyć się Nim. Dzięki niej już teraz nawiązujemy przyjaźń z Bogiem, stajemy się Jego umiłowanymi dziećmi – W pewnej mierze Jemu podobnymi. To nowe życie tracimy przez grzech i odzyskujemy w sakramencie Pojednania. Nasza modlitwa rozwija się w sferze tego nowego, danego nam życia. Jest ona możliwa i wtedy, gdy łaskę uświęcającą utracimy, ale znów dzięki łasce, którą nazywamy „uczynkową”. Jest ona wyjściem Boga w kierunku człowieka, pomocą by mógł on powrócić do utraconej łaski, by otrzymał z powrotem Boże życie, a jeśli go nie utracił, by w nim trwał i by mógł je w sobie rozwijać.

Łaska uświęcająca, dar uczestnictwa w Bożej naturze, jest darem tajemniczej, ale prawdziwej obecności Boga w nas, który nas przebóstwia, czyni mimo naszej małości i skończoności Swymi dziećmi, a więc w pewien sposób „krwią ze swojej krwi” i „ciałem z ciała swego”, a to wszystko za pośrednictwem Chrystusa, który odkupiwszy nas dał nam właśnie to nowe życie w Bogu. Żyjemy sobie normalnie, zajmujemy się naszym życiem codziennym, a dokonują się w nas cuda laski. Żyjemy w jednym wielkim Bożym cudzie, jesteśmy tym Bożym cudem.

Wróćmy jednak do modlitwy. Rozwija się ona w świecie myśli człowieka, którego Bóg wciągnął lub wciąga w sferę swojego własnego Bożego życia. Tak jak trzeba cudu, by człowiek mógł się poruszać w kosmosie, tak trzeba również Bożego cudu, cudu łaski, by człowiek mógł żyć życiem Bożym. Modlitwa jest właśnie jednym z objawów tego Bożego życia. Nie możemy spotkać się z Bogiem tylko o własnych siłach. To daleko mniej możliwe dla człowieka niż o własnych siłach ulecieć w kosmos. Wydaje się nam, że modlitwa to taka prosta sprawa. Ale staje się ona tak prosta dzięki temu, że Bóg jest dla nas nieskończenie łaskawy, że umożliwia nam to spotkanie, że pomaga, że dając wiarę objawia nam siebie, że towarzyszy naszej myśli.

Czy więc wszystko zależy od Niego? I tak, i nie. Tak, bo bez Jego łaski modlitwa nie byłaby możliwa. Nie, bo człowiek musi powiedzieć „tak” na Boże zaproszenie, łaską, która często prawie niedostrzegalnie działa już w naszej duszy. Bóg jak gdyby od wewnątrz nas samych zaprasza do modlitwy. To zaproszenie może się zjawić w mojej myśli w znanej formie: „Trzeba się pomodlić”. Wydaje się nam, że to po prostu przyszło nam na myśl, a tymczasem to On działa. Możemy pójść za tą myślą lub nie. Jesteśmy wolni. Bóg nas nie zmusza. I tu zaczyna się to, co nazywamy współdziałaniem z łaską. Bóg zaprasza do rozmowy. Musimy to zaproszenie przyjąć pod wpływem Jego działania, ale zarazem Bóg prowadzi dalej.

Duch Święty w nas mieszka, jest obecny w Bożej sferze naszego osobistego życia i tu z nami razem się modli, w Nim mówimy do Boga: „Abba, Ojcze”.

I znowu problem. Ja przecież tego nie czuję! Tak, nie czuję, ale może nieraz i czuję, gdy coś czuję się samotny i opuszczony, bo może odszedłem od Niego lub On jakby się oddalił, albo wreszcie, gdy mi coś zagraża. Wtedy coś krzyczy we mnie; to Duch Święty krzyczy we mnie: „Abba, Ojcze, przyjdź, pomóż, oddal ode mnie ten kielich”. Dłuższe doświadczenie w modlitwie wyostrza nasz słuch i uczy rozpoznawać przynajmniej czasem ten głos Boży odziany w szatę naszych własnych myśli, bo tak to przeważnie wygląda.

I tu właśnie nawiązujemy do naszej poprzedniej rozmowy. Łaska splata swoje działanie z naszym wysiłkiem. Naszym wysiłkiem myślimy, wzbogacamy naszą pamięć, nasz umysł, uczymy się wewnętrznej mowy z samym sobą i... w tym zjawia się Bóg, który mnie stworzył, który mnie utrzymuje w istnieniu, który jest obecny w moim życiu i w którego życiu ja jestem obecny, bo mnie kocha. Modlitwa jest wyrazem tej obecności. W niej i z niej rodzi się tyle, bo Bóg dał nam możliwość myślenia o Nim z miłością – i to jest łaską. Przez modlitwę współżyjemy z Bogiem. Muszę jednak pamiętać, że On jest źródłem tego życia, że On staje u początku moich myśli, moich wewnętrznych słów. I dlatego muszę prosić o łaskę, otwierać się na Niego.

Zarazem rozumiemy chyba, że tu się rodzi ta najistotniejsza sprawa mojego życia; współżycie z Bogiem, przyjaźń z Bogiem. To dar, Jego dar, który jednak musi być przeze mnie przyjęty i dalej znów z pomocą Jego łaski rozwijany. Modlitwa jest łaską, darem zmuszającym nas do działania. Chrystus przyrównuje Boga do siewcy: Bóg sieje. Bez tego Bożego ziarna nie byłoby niczego. Trzeba o nie prosić, ale trzeba też ziarnu stworzyć warunki rozwoju i znów prosić o troskliwość i wierność, byśmy nie lekceważyli Bożego słowa, Bożej obecności, Bożej przyjaźni mówiącej do nas.

 

 

5. Skupienie

 

Do rozmowy z człowiekiem zwykle nie potrzebujemy skupienia, chyba że jej przedmiotem są sprawy ważne lub trudne. Rozmowa po prostu „wciąga nas” w naturalny sposób. Zdania wypowiedziane przez jedną stronę wymagają odpowiedzi drugiej strony. Oczywiście, nie z każdym rozmawia się tak samo. Czasem postawione pytanie wymaga namysłu, skupienia, uwagi. To skupienie uwagi jest właśnie tym, co nazywamy właściwym „skupieniem”. Co znaczy „skupić się”? To znaczy myśleć o jednym właśnie o tym, o co chodzi w rozmowie. Skupienie może trwać krótko, ale bywa i długotrwałe. Pisarz tworzący książkę tworzy ją w stanie, który moglibyśmy nazwać stanem długotrwałego skupienia.

Jak wiemy z naszych poprzednich rozmów, nasza rozmowa z Bogiem rozwija się w naszym wnętrzu. Jest ona myśleniem, które jest zarazem spotkaniem z Bogiem przez łaskę. By się to mogło stać, niezbędne jest właśnie skupienie. Może ono jednak nastąpić tylko w pewnych określonych warunkach. Wróćmy do człowieka, który myśli, np. do pisarza lub naukowca.

Potrzebuje on ciszy i spokoju, by mu nic nie przeszkadzało, nie utrudniało skupienia. Co utrudnia skupienie? To wszystko, co odrywa uwagę od przedmiotu, a więc wrażenie zewnętrzne, czyjeś wejście do pokoju, hałasy itp. Ale nie tylko to. Nawet w ciszy myśl nie zawsze jest posłuszna nadanemu kierunkowi. Zjawiają się myśli nie związane z tematem, lecz czymś zupełnie innym – i nagle znajdujemy się w innym świecie, wśród innych spraw i obrazów, aż człowiek zupełnie się ocknie i ponownie skupi na temacie.

Tak samo dzieje się na modlitwie. Wiemy, jak bardzo ułatwia ją cisza i spokój. Dlatego też kościoły są zwykle miejscami ciszy i spokoju. Ale jak to samo osiągnąć w domu? Przychodzi to trudniej. Ale pamiętajmy o tym, że ludzie pracują naukowo czy twórczo również w domach. Podobnie, gdy chodzi o modlitwę, musimy się starać, by wybrać, o ile to możliwe, stosowny czas i miejsce. Jest rzeczą znaną, że osoby oddające się w szczególny sposób modlitwie – i to nie tylko w kręgu modlitwy i religii chrześcijańskiej – tak wybierają miejsce i tak organizują sobie życie, by możliwie nic jej nie zakłóciło. Klasztory kontemplacyjne poświęcone modlitwie są w sposób szczególny miejscami spokoju i ciszy.

Trudniejsza jest sprawa „uciekania myśli”. I znów łączy się to ze sposobem życia. Gdy pisarz tworzy powieść, wchodzi w świat zrodzony z jego myśli, który jednak staje się dla niego zarazem jak gdyby drugim światem: żyje w nim, zna go dobrze, bo przebywa w nim całymi godzinami. Nasz pobyt w świecie Boga jest stosunkowo krótki, wpadamy weń na chwilę i zanim dobrze uświadomimy sobie co się dzieje, już nas w nim nie ma. Tak tylko na chwilę zaglądamy do Pana Boga. Nic dziwnego, że trudno nam się wtedy skupić, zwłaszcza, że nie jest to świat tak dobrze nam znany.

Czy możemy poświęcić tyle czasu na modlitwę, ile poświęca go pisarz na swą pracę? Nie. Zwróćmy uwagę na inne jeszcze zjawisko. Kiedy najtrudniej nam się skupić? Wówczas, gdy mamy sto spraw na głowie, lub gdy dzieje się coś nadzwyczajnego. Wtedy po prostu tysiące myśli pcha się nam do głowy i gdy klękamy do modlitwy, to wszystko kłębi się w nas tak, że niepodobna się skupić. Życie każdego z nas w świecie jest pełne wrażeń. Nie tylko zajmują nas sprawy rodziny, pracy, otoczenia, ale za pomocą środków społecznego przekazu cały świat wchodzi w nasze życie. Gdzieś zdarza się katastrofa, coś ważnego miało miejsce w polityce i już po paru godzinach o tym wiemy, interesujemy się tym i przejmujemy. Filmy telewizyjne przenoszą nas w świat pociągających wrażeń, marzeń i przeżyć ludzkich. Czy nie ma na to rady? Jest, ale nie jest to łatwe, bo ceną za nasz wewnętrzny spokój musiałaby być rezygnacja z wielu wrażeń. Czy człowiek zyskuje na takiej rezygnacji? Tak, bo jego życie staje się wówczas bardziej własne. Nie działa pod naporem chwilowych wrażeń i zdarzeń, ale sam kieruje własnym życiem. Chcąc się modlić musimy walczyć o spokój w naszym życiu, o spokój w dobrym, nieegoistycznym znaczeniu. Życie spokojne w dużej mierze ułatwia modlitwę. Jest to życie, w którym nie ma zbyt wielu nieważnych spraw, rozpraszających i rozbijających uwagę człowieka.

Zaczynając więc modlitwę, zwłaszcza dłuższą, należy się skupić. Mówiliśmy już o wyborze miejsca. Swoje znaczenie ma również postawa. Musi być ona nacechowana szacunkiem, ale zarazem być taką, by nie przeszkadzała modlitwie. Można stać, siedzieć lub klęczeć. Człowiek składa się z duszy i ciała. Szacunek wyrażony postawą ciała wywiera swój wpływ na świat myśli.

Skupienie wymaga i spokoju i natężenia. Musimy się więc oderwać myślą od naszej codzienności, od tego wszystkiego, co nie łączy się z modlitwą i z jej tematem. Jest to zarazem pewne rozluźnienie i odpoczynek. Nic innego nas nie zajmuje. Teraz kierujemy naszą myśl ku Bogu i uświadamiamy sobie Jego obecność. Zdajemy sobie sprawę, że On jest, że nas słucha, że jest niezmierzony, jest miłością i Ojcem. To uświadomienie sobie obecności musi być możliwie żywe, bo jest to chwila, która musi trwać, ponieważ potem trzeba będzie do niej ustawicznie wracać. Stąd zaczyna się modlitwa, myślenie w obecności Boga, rozmowa z Nim, o Nim i o sobie, o drugich, o świecie. Uwielbienie, wdzięczność i skrucha, a zarazem prośba o... Tu można by naszą dzisiejszą rozmowę zakończyć, ale chcę jeszcze wyjść na spotkanie budzących się pytań.

Co robić, gdy nie mam odpowiedniego miejsca na skupienie? Czy można się modlić na ulicy, tramwaju czy w autobusie? Można i jest rzeczą dobrą, choć trudniejszą. Trzeba się wtedy jakoś skupić w sobie, wejść w siebie, uważając jednocześnie by nie wpaść pod samochód i by nie potrącać ludzi na chodniku.

Inne pytanie: jak pozbyć się roztargnień? Całkowicie pozbyć się ich nie można. Trudność zależy od wielu czynników: od samopoczucia w danym dniu, od stanu zdrowia, a nawet od pogody. Zwłaszcza w starszym wieku trudno nieraz panować nad myślami. Tu trzeba wiele cierpliwości. Trzeba sobie uświadomić, że nie zawinione roztargnienia nie są grzechem, lecz zwykłą ułomnością natury ludzkiej. Trzeba, złapawszy się na roztargnieniu nawiązać z powrotem do przerwanego toku myśli, wrócić do uświadomienia sobie obecności Boga. Modlitwy ustnej nie należy zaczynać od nowa, od samego początku, lecz spokojnie prowadzić ją dalej. Bóg jest wyrozumiały, więc nas zrozumie. Niedbalstwo – a niemożność lub słabość, to dwie różne rzeczy. Musimy o tym pamiętać.

Kancelaria Parafialna

zegar Poniedziałek, piątek:
07:00 - 09:00
zegar Wtorek, czwartek:
07:00 - 09:00, 16:00 - 18:00
tel Telefon:
(32) 222 31 21 wew. 15

Msze Święte

msza Niedziela i Święta:
07:00, 09:00, 10:30, 12:00, 16:30
msza Dni powszednie:
07:00, 18:00 (+ w piątek 16:30)
uwaga Ważne:

Szybki kontakt

church Adres:
41-400 Mysłowice
ul. Cegielniana 7a
Telefon Telefon dyżurny: 601 142 880
Telefon:
(32) 222 31 21
mail E-mail:
janow.miejskimailkatowicka.pl
Jesteś tutaj: Home KATECHIZM Katecheza dorosłych 2022.12.06 – Modlitwa jest łaską – Skupienie