2023.04.11 – Gdy starasz się uwolnić od zła i szukasz dobra (reguła 7)

 

Rozdział 3

Odczytaj samego siebie… pięknego czy brzydkiego

2. Gdy starasz się uwolnić od zła i szukasz dobra (reguła 7)

 

Siódma Reguła: Jeśli przeżywasz strapienie, rozważ jak to Pan pozwala na twoją próbę, zostawiając cię twym naturalnym siłom, abyś stawiał opór. Możesz to uczynić z pozostającą do twej dyspozycji Bożą pomocą, chociaż tego jasno nie odczuwasz. Pan odebrał ci swoją pociechę, ale zawsz pozostawia ci swoją łaskę, abyś mógł skutecznie zwalczać zło (ĆD 320).

 

Co myśleć podczas strapienia? Staraj się myśleć, że wynik będzie z pewnością pozytywny. Dostąpiłeś strapienia nie po to, by zostać pokonanym, ale by zwyciężyć.

Nie jesteś nieuchronnie pogrążony w mocy zła, jako jemu z góry przeznaczona ofiara, ani pozostawiony z jedyną bronią twej dobrej woli. Odkładając na bok fatalizm i robienie z siebie ofiary, ale również woluntaryzm, pamiętaj, że Bóg, który „powołał cię do wspólnoty ze swym Synem” (1 Kor 1,9), jest wierny i nie pozwoli, abyś był kuszony ponad twoje siły. Zsyłając pokusę, równocześnie wskaże ci drogę wyjścia i sposób jej pokonania (por. 1 Kor 10,13).

Upadasz, a nawet rzucasz się w przepaść tylko wtedy, gdy myślisz, iż jest niemożliwą rzeczą, abyś nie upadł. Siła zła to jej sugestia, która sprawia, że uważasz je za jedną możliwość, fatalną i bez szansy uniknięcia. Jeśli sądzisz, że nie poradzisz sobie, bądź pewny, że nie dasz rady. Zaprzestaniesz szybko wysiłku i zrobisz wszystko, aby nie podołać temu.

Pamiętaj, że nie zło, ale jedynie Bóg jest Bogiem. Ty jesteś Jego dzieckiem i możesz zawsz liczyć na Niego. Wszystko możesz w Tym, który udziela ci siły (por. Flp 4,13). Jeśli kierujesz się ku złu, pozostaniesz przez nie zauroczony jak przez węża i dostaniesz się w jego łapy. Mniej natomiast swe oczy zwrócone ku Panu, a On uwolni twoją stopę z sidła (por. Ps 25,15).

Jeśli podczas próby zwrócisz się ku Panu i Jemu powierzysz swój los, posiadasz taką samą siłę jak On. Jeśli „zwrócisz się do Niego zamiast ku złu, twoja twarz rozpromienieje radością” (por. Ps 34,6).

Pokusa jest próbą. Greckie słowo peira, od którego pochodzi czasownik peirádzo – kusić, oznacza próbę, kuszenie, doświadczenie, niebezpieczeństwo, a więc doświadczenie i poznanie. Pochodzi od peiro, co oznacza przechodzić ostrzem na wskroś, przedziurawiać, i posiada ten sam rdzeń, co doświadczać, doświadczenie, ekspert, niebezpieczeństwo, doświadczony. To znalezienie nieoczekiwanego brodu, przejście przez rzekę nie do przebycia – a-poria = niedostatek, niezaradność, trwożliwość, zwątpienie w siebie (ten sam rdzeń). Jedynie w ten sposób nabywa się doświadczenia, staje się „ekspertem”, przekraczając „niebezpieczeństwo” „zaginięcia”. Samo strapienie staje się okazją do nawrócenia, którego zawsz potrzebujesz, by zostać realistą znającym swe ograniczenia i stać się pokornym, nabywając zaufanie do Boga.

Każda praktyka wymaga pewnego trudu. Nie uskarżaj się często lub ciągle, jak gdyby to był trud niesprawiedliwy. Dziś technika ofiaruje nam wszystko i natychmiast. Wystarczy przycisnąć guzik, byś otrzymał taki napój, jaki chcesz, nawet egzotyczny. Jeśli trudzisz się, to dlatego, że coś nie funkcjonuje, albo się mylisz. Inaczej przedstawia się sprawa w życiu duchowym. Trud nie jest wynikiem jakiegoś złego funkcjonowania lub błędu, jest zwykłym brakiem zaprawy. Zamiast wiec uskarżać się, staw mu czoła. Przyzwyczajenie przyniesie ci wprawę dając nawet radość, iż działasz bez wysiłku. Miej zatem zaufanie do walki. Zobaczysz, że cię wzmocni duchowo, a to oznacza już zwycięstwo.

Mówi pewna historia, że wielki wojownik japoński imieniem Nobunaga zdecydował się zaatakować nieprzyjaciela, chociaż jego wojsko stanowiło jedynie jedną dziesiątą żołnierzy przeciwnika. Był pewny, że zwycięży, ale jego żołnierze wyrażali wątpliwość. W czasie marszu zatrzymał się obok świątyni wyznawców szintoizmu i rzekł do swym ludzi: „Po odwiedzeniu świątyni rzucę monetę. Jeśli będzie na wierzchu głowa, zwyciężymy, jeśli natomiast krzyż, przegramy. Jesteśmy w rękach przeznaczenia”.

Nabunaga wszedł do świątyni i modlił się w ciszy. Potem wyszedł i rzucił monetą. Wyszła głowa. Jego żołnierze tak niecierpliwili się do walki, że odnieśli bez trudu zwycięstwo. „Nikt nie może zmienić przeznaczenia” – powiedział Nabunaga pokazując monetę, która miała głowę po obydwu stronach.

Od momentu, gdy Jezus wziął na siebie krzyż, nasza moneta ma zawsze jedynie głowę.

 

Teksty Biblijne:

2 Kor 12,1-10: Paweł modli się do Pana, aby uwolnił go „od wysłannika szatana, który go policzkuje”, od „ościenia dla ciała” tkwiącego wewnątrz. Otrzymuje odpowiedź: „Wystarczy co mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali”. Konkludując więc: „Ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny”, mocny mocą Boga.

1 Sm 17,38-51: Dawid w całej swej słabości wzywa do walki Goliata i zwycięża go „mocą imienia Pana”.

Ps. 27,34; 91: jak wszystkie pozostałe psalmy ufności wyrażają nadzieję w beznadziejnych sytuacjach.

 

 

 

 

Willi Lambert – Słownik duchowości ignacjańskiej

 

2.04. Przygotowanie i początek drogi – Ćwiczyć

 

Już na pierwszej stronie autobiografii Ignacego występuje słowo „ćwiczyć”. Mówi on o tym, że znajdował upodobanie w ćwiczeniach z bronią (OP, 1). Oczywiście, broń jest najmniej sympatycznym narzędziem ćwiczeń, ponieważ przypomina o wojnie. Ale ćwiczenie z bronią wskazuje na jedno – podobnie jak w sporcie: „ćwiczenie czyni mistrza”. To ważne dla każdego rodzaju sportu, dla muzykowania, dla uczenia się języków, dla nauki posługiwania się przy jedzeniu nożem i widelcem, a także dla komunikacji w partnerskim związku: ćwiczenie jest składnikiem życia, nawet jeżeli jest uciążliwe.

Ignacy wszedł w historię Kościoła nie ze względu na swoje ćwiczenia z bronią, lecz z racji swoich „ćwiczeń duchowych”, rekolekcji. Mogą one wiele powiedzieć o sensie i bezsensie ćwiczeń.

Przede wszystkim najpierw staje się jasne, że ćwiczenie ma funkcję służebną. Ignacemu nie chodzi o ćwiczenie ze względu na samo ćwiczenie. Ćwiczenia duchowe mają pomóc uporządkować własne życie i doprowadzić do otwarcia na to, że wola Boża w naszym życiu może stawać się coraz bardziej skuteczna (ĆD, 1). W ten to sposób ćwiczenie zyskuje kierunek, bez którego byłoby wejściem w próżnię i bezsensownym powtarzaniem.

Przez ćwiczenie także druga sprawa staje się wyraźna: człowiek nie jest gotowy. Rośnie, jest na drodze, upada i musi znów się podnieść; uczy się „metodą prób i błędów”. Jest w tym coś bolesnego, ale też i wyzwalającego. Nie musimy być doskonali i od razu na początku osiągnąć cel. Jesteśmy i przez całe życie pozostaniemy dorastającymi. Bycie dorosłym to nie stan końcowy: „Jeżeli się nie staniecie, jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego” (Mt. 18,3). Te słowa Jezusa mogą być rozumiane także jako wezwanie ku temu, by być gotowym ciągle zaczynać od nowa, być uczniem, wypróbować na nowo podczas zabawy nowe sytuacje życiowe i możliwości. Przypominam sobie pewien spacer z moimi rodzicami. W pewnej odległości usłyszeliśmy szmer i popatrzyliśmy: trzyletni brzdąc przewrócił się ze swoim dziecięcym rowerkiem i leżał na ziemi. Przyjęliśmy zaraz pozycję „startową”, aby pośpieszyć na jego pierwszy płacz. Nie było to potrzebne. Mały postawił swój trójkołowy pojazd z powrotem, znów popedałował i zawołał do nas odwracając głowę z odległości pięćdziesięciu metrów: „Muszę jeszcze dużo poćwiczyć”. Imponujące! Żadnych oskarżeń „głupiego rowerka” albo kamienia na drodze, ale zwyczajne stwierdzenie: „Tak jest, to się może zdarzyć, i muszę jeszcze sporo ćwiczyć, jeżeli chcę coś osiągnąć”.

Co wyrażone jest tu dziecinnie prosto, może być wyrażone bardziej filozoficznie aforyzmem: „Ćwiczenie jest aktem nadziei!”. Kto ćwiczy ma nadzieję. Kto ćwiczy wie, że człowiek jest istotą ograniczoną w czasie, ma czas o wolno mu potrzebować czasu. W ćwiczeniu ukazują się możliwości i granice człowieka. Jak określa się człowieka „homo viator”, człowiek drogi, tak też można go scharakteryzować jako „homo exercens”, człowieka ćwiczącego. „Istota ułomna”, człowiek, jest także „istotą ćwiczącą”.

Ćwiczenie nie dotyczy jedynie technicznych i ubocznych czynności, lecz spraw istotnych – u Ignacego ćwiczenie dotyczy życia, które może stać się odpowiedzią na Boże wezwanie. W tytule książki Ericha Fromma, „O sztuce miłości” widać wyraźnie, że ćwiczenie może i musi rozciągnąć się na sprawy zasadnicze. Podstawową tezą tej książki jest to, że małżeństwa i związki partnerskie tak często się rozpadają, ponieważ stan zakochania mylony jest z miłością. I przede wszystkim należy „uświadomić sobie, że miłość jest sztuką tak samo, jak sztuką jest życie; jeżeli chcemy nauczyć się kochać, musimy postępować w sposób identyczny jak wówczas, gdy chcemy nauczyć się jakiejkolwiek innej sztuki, powiedzmy muzyki, malarstwa, stolarstwa, sztuki medycznej czy inżynierskiej”. Aby coś stało się sztuką, potrzebuje stałej uwagi, cierpliwości, dyscypliny i uwolnienia od zwykłego zakochania się w sobie samym – ćwiczenia. Książki o miłości mogą dać inspirację, poglądy, wiedzę, ale ważne pozostaje: „Od poznania do umiejętności prowadzi tylko jedno: ćwiczenie”.

Aby jednak ćwiczenie nie stało się jedynie techniką, „techniką miłosną”, wynaturzoną techniką komunikacji i w końcu czymś nieludzkim, „sztuka” i „łaska”, „inspiracja” i „transpiracja” muszą iść w parze. By wyrazić się teologicznie: łaska Boża i ludzka współpraca stają się jednym aktem.

Historia pochodzenia słowa „ćwiczenie” daje tu interesujące wyjaśnienie. Ćwiczenie, „üben”, pochodzi od „uoben”, co wcześniej oznaczało „pielęgnować, uprawiać, czcić”. I rzeczywiście, w działaniu rolnika bezpośrednio dostrzega się koegzystencję własnej pracy i daru natury: gospodarz musi uprawiać ziemię, siać i bronować. Ale później nie pozostaje mu nic innego, jak tylko zdać się na siłę wzrostu nasienia, na wiatr, słońce i deszcz. W tym to sensie mówi Jezus zawsze o królestwie Bożym. Człowiek sieje a to, co posiane, wzrasta, czy człowiek śpi, czy czuwa (por. Mk. 4, 26-29). Dochodzi to do głosu w ignacjańskim zdaniu: „Musimy ufać Bogu tak, jakby wszystko zależało od nas, a nie od Boga. Musimy jednak zaangażować nasze siły tak, jakby wszystko zależało od Boga, a nic od nas”.

Ćwiczenie w sensie ignacjańskim jest tajemniczą jednością między Boskim działaniem i człowieczą współpracą.

Ignacy jest głęboko przekonany, że ćwiczenie dzieje się w dniu powszednim. W mowie to wytrwałe ćwiczenie – „dzień powszedni jako ćwiczenie” będzie wyrażone zwrotem „wykonywać swój zawód”. Ćwiczenie nie oznacza jedynie, przynajmniej z punktu historii języka, jednej, powtarzanej czynności dla samego „ćwiczenia sprawności”, lecz w ogóle wykonywanie czegokolwiek, czynienia, urzeczywistniania. Kto pracuje, ćwiczy swoje mięśnie – nie tylko zaś ten, kto uprawia gimnastykę.

W czasie rachunku sumienia, który Ignacy poleca na każdy dzień, uświadamia on sobie to ćwiczenie. Pyta sam siebie: Co jest dla mnie ważne? Czego chcę się nauczyć? Przy czym właśnie jestem? Tu Ignacy sprawdza swój słuch, nowe możliwości mówienia i komunikowania się i przenika świat swoich uczuć, aby dać go uporządkować Duchowi Świętemu. Pozwala sobie tu na świadomość, że „miłość Boża rozlana jest w naszych sercach przez Ducha Świętego, który został nam dany” (Rz. 5,5). Można Go potem szukać i znaleźć „we wszystkich rzeczach”, e wszystkich uczynkach i ćwiczeniach.

 

Kancelaria Parafialna

zegar Poniedziałek, piątek:
07:00 - 09:00
zegar Wtorek, czwartek:
07:00 - 09:00, 16:00 - 18:00
tel Telefon:
(32) 222 31 21 wew. 15

Msze Święte

msza Niedziela i Święta:
07:00, 09:00, 10:30, 12:00, 16:30
msza Dni powszednie:
07:00, 18:00 (+ w piątek 16:30)
uwaga Ważne:

Szybki kontakt

church Adres:
41-400 Mysłowice
ul. Cegielniana 7a
Telefon Telefon dyżurny: 601 142 880
Telefon:
(32) 222 31 21
mail E-mail:
janow.miejskimailkatowicka.pl
Jesteś tutaj: Home KATECHIZM Katecheza dorosłych 2023.04.11 – Gdy starasz się uwolnić od zła i szukasz dobra (reguła 7)