2023.02.07 – Rachunek sumienia szczegółowy

 

Rozdział 1

Wejdź w siebie nędznego czy bogatego

 

Za czasów króla Heroda, w nocy podczas której narodził się Jezus, aniołowie zanieśli dobrą nowinę pasterzom.

Był pewien pasterz bardzo ubogi, do tego stopnia, że nic nie posiadał. Kiedy jego przyjaciele postanowili udać się do groty zanosząc jakiś podarunek, zaprosili również jego. Lecz on odpowiedział: „Nie mogę pójść, mam puste ręce, cóż mogę ofiarować?”. Lecz pozostali tak mocno naciskali na niego, że go przekonali. W ten sposób przybyli tam, gdzie znajdowało się dzieciątko wraz z jego matką i Józefem. Maria trzymała w ramionach dziecię i uśmiechała się widząc hojność tych, którzy ofiarowali ser, wełnę czy jakąś owcę. Spojrzała na pasterza, który nic nie posiadał i skinęła na niego, aby się zbliżył. On zbliżył się zakłopotany. Maria, aby mieć wolne ręce i przyjąć przyniesione dary, złożyła łagodnie dziecię w ramionach pasterza, który miał puste ręce.

 

To, co tu proponuję i co nastąpi, wymaga na początku pewnego wysiłku. Szybko jednak ten trud zostanie wynagrodzony. Sprawdza się to na tych, którzy podejmują ten trud. Kto go nie podejmuje, doświadcza braku owoców obiecanych jedynie tym, którzy się angażują.

Mam nadzieję, że owoce te są dla ciebie, który nie lubiąc życia nieświadomego i bezmyślnego, nie zrezygnowałeś z pragnienia realizacji twych pragnień.

Ty, jak wszyscy ludzie, normalnie żyjesz poza sobą. Mieszkasz w obłoku swoich lęków, w zamkach swoich pożądań, w otchłani swych frustracji lub w pociągu swego działania. Czasem stawiasz sobie pytanie, kim prawdziwie jesteś, gdzie znajduje się dom twego pokoju.

Lecz skoro tylko próbujesz wejść w siebie, natychmiast mocno pociągany przez tysiące syren, odstępujesz od swego przedsięwzięcia. W momentach przebłysku zniechęcasz się i mówisz: „Tak jest i nie będzie inaczej! Nic się tu nie da zrobić!”.

Zrozumiej, że to nieprawda. Człowiek nie jest taki, jakim został stworzony. To, czym jesteś obecnie, jest jedynie punktem wyjścia, aby stać się tym, czym będziesz pod kierunkiem rozeznania i twych decyzji. Lecz gdy starasz się zburzyć mur zapomnienia, aby wejść w siebie samego, i spostrzegasz, że masz „puste ręce”, że jesteś ubogi i słaby, nie przerażaj się. To stanowi twoje bogactwo.

Ćwiczenie, które ci proponuję, nauczy cię wykorzystywać twoje słabe punkty jako klucz, aby wejść w siebie i rozpocząć duchową podróż. Puste ręce, czarne dziury, które cię wystraszają, stanowią zbiornik na dary, których ci chce udzielić Bóg. Największym z tych darów jest świadomość samego siebie, a następnie to, że ty sam jesteś darem. Twoja pustka jest oprawą, w której będzie błyszczał diament.

Aby wejść w siebie proponuję następujące ćwiczenie zasadnicze, które nazywa się rachunkiem sumienia szczegółowym.

Dzielę rozdział na trzy punkty:

1. Jak się przeprowadza rachunek sumienia szczegółowy (ĆD 24-31)

2. Znaczenie rachunku sumienia szczegółowego

3. Wyjaśnienie mechanizmu i owoce rachunku szczegółowego.

Szczegółowe i precyzyjne sformułowanie rachunku, jakie podaje Ignacy, nie jest oznaką obsesyjnej drobiazgowości. Ma na celu dokładne wprowadzenie w praktykę aż do szczegółów tego, co w przeciwnym przypadku byłoby ogólnikowe. W sprawach duchowych trzeba być bardzo konkretnym i… realnym. Wystarczyłoby ci uczynić, co napisane pod punktem „1”. Resztę zrozumiałbyś sam patrząc na skutki. Dodałem dwa pozostałe punkty jedynie dlatego, by zachęcić cię do praktykowania tego ćwiczenia.

 

1. Jak przeprowadza się rachunek sumienia szczegółowy

 

Rachunek szczegółowy i codzienny, trzykrotnie i dwa rachunki:

Pierwszy: Rano, zaraz przy wstawaniu postanów sobie wystrzegać się tego określonego grzechu lub wady, z której chcesz się poprawić.

Drugi: Po obiedzie, proś Boga o laskę przypomnienia sobie, ile razy upadłeś w ten grzech lub tę wadę oraz o łaskę poprawy na przyszłość. Potem zrób pierwszy rachunek z tego, z czego się chcesz poprawić, przechodząc w myśli godzinę po godzinie, od rannego powstania aż do tej chwili. Zaznacz później na pierwszej linii podanego rysunku tyle kropek, ile razy upadłeś w ten grzech czy wadę, a potem postanów sobie od nowa starać się o poprawę do następnego rachunku sumienia.

Trzeci: Po kolacji, zrób drugi rachunek sumienia, ciągle godzina po godzinie, rozpoczynając od pierwszego rachunku, aż do obecnego. Zaznacz później w drugiej linii podanego rysunku tyle kropek, ile razy upadłeś w określony grzech lub wadę.

 

Aby wyeliminować jak najszybciej ów grzech czy wadę, pożyteczne są następujące cztery rady:

- Po pierwsze: Kiedy upadniesz w określony grzech czy wadę, połóż sobie rękę na piersi wyrażając ból z tego powodu, że upadłeś. Możesz to czynić nawet w obecności innych, tak jednak, aby nie zwracać na siebie uwagi.

- Po drugie: Wziąwszy pod uwagę to, że pierwsza linia podanego rysunku wskazuje pierwszy rachunek sumienia, a druga – drugi, zobacz wieczorem, czy w czasie od pierwszego do drugiego rachunku sumienia nastąpiła poprawa.

- Po trzecie: Porównaj dwa rachunki z dnia dzisiejszego z rachunkami z dnia poprzedniego i zobacz, czy z dnia na dzień następuje poprawa.

- Po czwarte: Porównaj jeden tydzień z drugim i zobacz, w czym poprawiłeś się w tym tygodniu w porównaniu z tygodniem poprzednim.

 

 

N

▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬

Pn

▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬

Wt

▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬

Śr

▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬

Cz

▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬

Pt

▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬

So

▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬

 

2. Znaczenie rachunku sumienia szczegółowego

 

Rachunek sumienia szczegółowy jest ćwiczeniem, które należy praktykować. Jeśli praktykowany jest roztropnie, nie istnieją żadne przeciwskazania, nie prowadzi do przyzwyczajenia i jakichś ubocznych skutków.

Jest pożyteczny, jak zaleca św. Ignacy (ĆD 18) zarówno początkującym jaki i tym, którzy poczynili już postępy. Sam św. Ignacy praktykował go aż do samej swej śmierci.

Jest to pierwsze zalecenie, jakby kluczowe, aby rzeczywiście i skutecznie wejść w serce. Jest też pierwszą rzeczą, jaką zaniedbuje ten, kto rezygnuje z drogi postępu duchowego.

Gdy chodzi o rekolekcje, Ignacy proponuje najwyżej kilkakrotne ich odprawienie. Gdy chodzi natomiast o rachunek sumienie szczegółowy, to powinien być on odprawiany codziennie – podobnie jak i ogólny – i kontynuowany przez całe życie.

Jest to praktyka ascetyczna, która wymaga zaangażowania z twej strony. Nie ma życia wewnętrznego dotąd, dopóki mylisz spontaniczność z dobrocią. Trzeba wyrzucić z głowy przekonanie, że dobro jest bardziej spontaniczne i łatwe niż zło. Jest przeciwnie.

„Dyscyplina” jest fundamentem wszelkiego uczenia się, każdej nauki. „Czynić to, co narzuca się spontanicznie”, przystoi noworodkowi i w jakiej mierze temu, kto nabył już doświadczenie, ale nie osobie normalnej. Taka postawa nie prowadzi do niczego, powoduje powrót do stanu niewychowanego jeszcze zwierzątka.

Jeśli chcesz wzrastać i iść naprzód, należy natychmiast zdać sobie sprawę z przeszkód, jakie masz do pokonania. Jak wszędzie, tak w życiu duchowym, pierwszym nieprzyjacielem jest zniechęcenie, które sprawia, iż mówisz: „nie mogę zmienić, nie potrafię, to przewyższa moje możliwości, moje naturalne siły, moją naturę. Same okoliczności zabraniają mi tego”.

Należy to przyjąć jako punkt wyjścia, ale nie metę. Wielu zatrzymuje się na tym rezygnując z wszelkiego postępu.

To nie prawda, że „jesteś stworzony taki”. Każdy w danym okresie swego życia posiada taką twarz, na jaką zasługuje. Całe życie jest wzrastaniem z nasienia, jakie posiadasz i którym jesteś. Powinieneś wychować, wydobyć na zewnątrz twoją prawdę i wolność z wszelkiego zakłamania i niewoli.

Jesteś przede wszystkim dzieckiem Bożym. Lecz, jak już powiedzieliśmy, rzeczywistość ta, „wnętrze serca człowieka” (1 P 3,4), pogrzebana jest w ciemności lęku, oplatana gmatwaniną przeciwstawnych pożądań, zniekształcona przez to wszystko, co od siebie tam dodałeś.

Dla Michała Anioła – zobacz „Prigonieri” – postać statuy jest już zawarta w bloku marmuru, jest uwięziona w skale. Trzeba „uwolnić ją”, odrzucić to, co jest ponadto, aby ukazała się na zewnątrz w całym swym pięknie. Co więcej, bezkształtna masa, którą trzeba usuną, stanowi element negatywny, który czyni cię odmiennym od tego, kim jesteś.

Rachunek sumienia szczegółowy to praca skalpelu, czasem dłuta rzeźbiarskiego, mająca za zadanie odrzucenie tego, co przykrywa prawdę o tobie. W tobie mieszka nieoceniony skarb. Stworzony jesteś na obraz Boży. Twoim szczęściem będzie uwolnienie tej właściwości. Ten jest szczęśliwy, kto jest samym sobą.

Jest to walka z fałszywym ja, aby twoje prawdziwe ja ukazało się na światło wreszcie wolne. Jest to twój krzyż na każdy dzień (por. Łk 9,23), który należy tylko do ciebie, a nie do kogoś innego. Jest to twoja walka ze złem, o której mówi Jezus, abyś mógł stać się zgodnym z ikoną Syna, do czego przeznaczył cię Ojciec (por. Rz 8,29).

Ta praca nad sobą jest bardzo istotna, tak wiele się o tym mówi. Nie możesz zmienić świata, jak to chciałeś zrobić będąc dzieckiem. Staniesz się duchowo dojrzałym, kiedy rozpoczniesz zmieniać samego siebie, lub lepiej, gdy zaczniesz starać się być samym sobą uwalniając się od twego fałszywego ja. Nie chodzi tu o przeinaczanie siebie, ale o wyrzucenie z siebie ignorancji i niewoli, które przeszkadzają ci w realizacji tego, kim jesteś.

Nie jest to asceza pozytywna, przez którą starasz się nabywać cnoty. Ryzykowałbyś stanie się w najwyższym stopniu znerwicowanym.

Jest to natomiast asceza negatywna, przez którą starasz się odrzucić to, co ci szkodzi. Jest to w najwyższym stopniu uwalniające. Im więcej zła wyrzucisz z siebie, tym czujesz się lepiej i jesteś bardziej wolnym. Usuwając z siebie to, co wprowadza nieład, stajesz się bardziej harmonijnym. Ten sposób postępowania czyni cię bogatym w owoce. Jest to umartwienie, które przynosi życie.

Ważną rzeczą jest, aby brać pod uwagę tylko jeden punkt negatywny za każdym razem. Inne pozostaw na przyszłość. Nie braknie ci pracy na najbliższe dziewięćdziesiąt lat. Kot nie może polować równocześnie na dwie myszy, ani człowiek ujeżdżać naraz dwóch koni. Także i ty zatrzymaj się na czas konieczny nad jednym, aby osiągnąć zadawalający rezultat.

Rozpocznij od grzechu lub wady przygodnej lub stałej, którą tu i teraz uważasz za najbardziej szkodliwą w życiu wspólnotowym lub w pracy. Może to być porywczość, niecierpliwość, kłótliwość, duch sprzeciwu, niezdolność do słuchania, małostkowość, nietolerancja, zniechęcanie się, niedbalstwo, gderanie, oszczerstwo, gwałtowność, lenistwo, wszelkiego rodzaju brak umiaru lub nieporządek. To zmniejsza lub przeszkadza twojej wolności.

Dostrzeżesz, że czuwając nad jednym problemem, zwrócisz ze zdziwieniem uwagę na tyle innych spraw istniejących w tobie, które dotychczas ignorowałeś. Może ci się przydarzyć coś podobnego, jak stróżowi oczekującemu nieprzyjaciela z określonego kierunku. Jeśli nawet nieprzyjaciel nie przychodzi lub nadchodzi z innej strony, stróż zaczyna słyszeć wszystkie szmery i odkrywa, że noc posiada swoje życie, które przedtem pokrywała ciemność.

Dlatego rachunek sumienia szczegółowy jest bramą wejściową do życia duchowego. Wchodzi się w nie właśnie przez to, co jest negatywne. Zło jest źródłem doznań nie tylko dla ciała, ale i dla ducha. Jeśli czujesz się dobrze, nie odczuwasz swego ciała. Jeśli natomiast czujesz się źle, natychmiast odczuwasz część ciała sprawiającą ci ból. Zwracając na nią uwagę, nauczysz się z kolei dostrzegać resztę ciała.

W twoim życiu duchowym zło pełni taką samą rolę jak dla ruchu tarcie. Samo z siebie przeszkadza w ruchu, ale bez niego ślizgałbyś się nie mogąc poruszyć się z miejsca. To, co ci przeszkadza, staje się warunkiem twojego rozwoju. Twoje braki i grzechy nie są miejscem porażki, gdzie ze zniechęceniem lub gniewem, z rezygnacją lub samousprawiedliwieniem się mówisz: „To nie dla mnie”. Stają się natomiast miejscem twej codziennej pracy, twego powolnego, ale pewnego powrotu do domu.

Rachunek szczegółowy jest również praktyką mistyczną, a to z dwóch motywów.

Najpierw dlatego, że poczynasz dostrzegać twoje poruszenia wewnętrzne, opory i pragnienia, obawy i uroki, smutki i radości, które stanowią mowę serca. W nich też przemawia Bóg. Zacznij wsłuchiwać się w Niego, staraj się być uważniejszym na Jego „dotknięcie”. Nauczysz się stopniowo odróżniać swój głos od innych głosów i zachowywać się konsekwentnie.

Po drugie, że zaczynasz naprawdę kochać Boga. Ćwiczenie to stanowi sztukę miłowania Boga w sposób konkretny i całym sercem, całym swym życiem, wszystkimi swymi siłami i całym swym umysłem (por. Łk 10,27). To twoja odpowiedź na Jego miłość. Kto kocha, pragnie znajdować upodobanie we wszystkim, co posiada osoba ukochana i upodobnić się do niej! Rachunek szczegółowy jest to praktyka, która przekłada w konkret cel każdego rozwoju. Jest jak DNA życia duchowego, a polega na zdolności zwyciężania twego fałszywego ja i życia w harmonii ze sobą, ze wszystkimi i z Bogiem. Podporządkowuje twoje życie nie pozwalając na żadne zniewolenie umysłu i serca (ĆD 21).

Wiedz, że jeśli nawet posiadasz wady wielkie jak dom, ale nie paktujesz z nimi, rzeczywiście wzrastasz, nawet jeśli ci się wydaje inaczej. Ale jeśli posiadasz jakąś wadę, chociażby najmniejszą, z którą godzisz się, twoja wola pozostaje zablokowana, jak gołębica przywiązana do sznurka. Starożytni mówili, że „podnawki”, małe rybki, zatrzymują nawet największe statki.

Ignacy stawia to jako pierwszą praktykę duchową, ponieważ zawiera w sobie substancjalnie wszystkie inne. W rzeczywistości każda inna forma medytacji i modlitwy, nie wyłączając modlitwy liturgicznej, albo jest poszukiwaniem własnej przyjemności – istnieje również przyjemność duchowa obok fizycznej, intelektualnej i serca! – albo ma na celu przygotować i dysponować osobę do wyrzucenia z siebie wszelkiej niewoli, co umożliwia szukanie i znalezienie własnej autentyczności. Tylko w ten sposób kochasz naprawdę Boga i zdobędziesz tę prawdę, w której i dla której zostałeś stworzony (ĆD 1). W przeciwnym wypadku każda twoja praktyka duchowa nie stanowi aktu miłości INNEGO, ale jedynie łaskocze twojego ducha, wywołuje wrażenia, które zamykają cię na twym ja, zamiast otwierać cię na Boga. Ten „autoerotyzm” duchowy przez wielu mylony jest z życiem duchowym.

Prosić o dobre odczucie, jakie możesz otrzymać na modlitwie, to tyle, co kochać kogoś z powodu przyjemności, jaką mi sprawia. W rzeczywistości nie kochasz kogoś, ale jedynie swoją przyjemność w drugim. Tymczasem kochać to mieć upodobanie w kimś. Szukanie swej przyjemności w kimś lub utożsamianie jej z nim, to zamknięcie się w jeszcze gorszym egoizmie, który w końcu niszczy ciebie i drugiego.

Św. Paweł mówi, że „logiczna” relacja z Bogiem, czyli rozumowa – zgodnie z całą naturą stworzoną na Jego podobieństwo – to właśnie twoje „ciało”, twoje konkretne życie, które nie upływa na rozdrożach egoizmu, ale przekształca się poprzez boską metamorfozę, przyjmując i kontynuując ten sposób rozumowania i działania, jaki jest właściwy Bogu (por. Rz 12,1n).

 

3. Wyjaśnienie mechanizmu i owoce rachunku szczegółowego

 

Z naszkicowanego wykresu, jakby zapowiedzi współrzędnych kartezjańskich, na których oznacza się ustępowanie wady na przestrzeni czasu, można zobaczyć, że dla Ignacego rzeczywiście dokonuje się postęp. Z upływem dni zmniejsza się długość linii.

Pierwsza wielka litera „N” oznacza niedzielę. Mogłoby to oznaczać, że gdy angażuję się, by postępować naprzód, przychodzi dla ciebie „dzień Pański” (niedziela); przechodzisz z ciemności duchowej bierności do światła Bożego. Jak wynika z proponowanego ćwiczenia, zła nie zwyciężysz ani przez usunięcie, ani  przez stłumienie. Usunięcie i stłumienie odpowiednio ignorują lub kontrolują zło, ale go nie rozwiązują, owszem pogłębiają zło, największy problem człowieka.

Rozwiązanie przychodzi przez uświadomienie i dysocjację. Twój rozum może uczciwie zdać sobie z tego sprawę, a wola jest zawsze zdolna wyrazić przynajmniej dezaprobatę, chociaż nie zawsze jest wolna, aby tego nie czynić. Masz zawsze możliwość stwierdzić: „Pobłądziłem i wolałbym, abym tego nie czynił”.

Rzeczywistość jest taka, jaka jest. Jednak sposób jej interpretacji i traktowania pozostawiony jest twej wolności, twej inteligencji i woli, zdolnych ukierunkować każdą rzeczywistość do własnego celu.

Ćwiczenie polega na uświadomieniu sobie zła: odczuwasz je jako zło, nie przyzwalasz na nie, owszem odrzucasz je i oddzielasz się od niego. To, na co pozwalasz, jest zaakceptowane i przechowywane w twym sercu. Może więc rozwinąć się do tego stopnia, że stanie się zasadą twego odczuwania, myślenia i działania. To natomiast, z czym się nie zgadzasz, nie przyjmuje się w tym sercu, nie rozwija się , jak roślina, której brak powietrza.

Nie jesteś wolny w odczuwaniu lub nie odczuwaniu. Często także nie jesteś wolny w działaniu lub zaniechaniu działania. Masz jednak zawsze przynajmniej możliwość zwracać uwagę lub nie, zgadzać się lub nie z tym, co odczuwasz. Fundamentalna reguła życia duchowego jest następująca: to, co aprobujesz, wzrasta w tobie, to, czego nie aprobujesz, powoli zanika aż do całkowitego wyniszczenia.

Przytoczę przykład. Jeśli jesteś porywczy, możesz odłożyć fakt pocieszając się stwierdzeniem: „Taki jestem”. W tym przypadku rezygnujesz ze swej wolności. Co więcej, zmierzasz do zamknięcia się w sobie, poniżając się lub usprawiedliwiając ze swego zła, broniąc go argumentami ideologicznymi potwierdzającymi ci, że jest dobrze: „Miałem motywy, aby tak postąpić! Mogłem postąpić jeszcze gorzej!”.

Każda jednak samoobrona wskazuje na nieczyste sumienie. Gdybyś nie zdawał sobie sprawy z tego, że błądzisz, nie potrzebowałbyś usprawiedliwiać się. Rezultatem każdego odłożenia problemu jest niespokojne sumienie, balansujące między ukrytą nieuczciwością oraz oczywistą dobrą wiarą, ale nie uznaną nawet przez samego zainteresowanego.

Tym bardziej nie powinieneś tłumić twego gniewu. Chociaż gdybyś z oczywistych powodów miał spoliczkować kogoś, lepiej będzie, abyś stłumił gniew. Tłumienie, chociaż słuszne, nie znosi zła. W rzeczywistości możesz wstrzymać gniew dziewięciokrotnie, ale nie chciałbym być tym pechowcem, na którego rozgniewasz się po raz dziesiąty. Zapłaciłbym również za innych. Sprężyna im bardziej jest zgniatana, wyskakuje z tym większą gwałtownością. Jeśli naczynie pod ciśnieniem nie ma zaworu bezpieczeństwa, eksploduje.

A zatem nie możesz nić uczynić? Nie! Możesz zwrócić uwagę w rachunku szczegółowym na wszystkie twoje wybuchy gniewu. Na początku zdasz sobie sprawę z nich dopiero po fakcie. Będzie ci przykro, nie będziesz aprobował ich, owszem wyrazisz dezaprobatę i odseparujesz się od nich. Później, stopniowo, zaczniesz zauważać je wówczas, gdy będą nadchodzić. Wówczas je rozbrój natychmiast za pomocą uśmiechu wiedząc, że nie przystoi złościć się, tym bardziej, że później będziesz na siebie zły za to, żeś się zezłościł. Wreszcie uświadomisz sobie ich powstawanie w twym sercu i że masz nad tym bardziej lub mniej doskonałe panowanie.

Staniesz się woźnicą, który trzyma lejce swoich koni i prowadzi je tam, gdzie sam chce (Platon). Jesteś wreszcie człowiekiem wolnym. Potrafisz kierować swoimi impulsami w kierunku pozytywnym, jaki sam sobie wybrałeś. Nie jesteś już więcej w mocy swych impulsów. Nie jesteś ich niewolnikiem, ale panem.

Jeśli nie jesteś w stanie opanować twych koni ponieważ są znerwicowane, to i tak osiągniesz następujące korzyści:

- nauczyłeś się nieco poznawać poruszenia swego serca;

- posłużyłeś się twoją wolnością, aby je ujarzmić, a ćwiczenie ulepsza każdą sprawność, podczas gdy nie używanie jej prowadzi do jej zaniku;

- zobaczyłeś swoje ograniczenia i grzechy – to prawda o tobie;

- twoja słabość czyni cię pokornym (= ludzkim), solidarnym i miłosiernym wobec innych, którzy jak ty są grzesznikami;

- twoja nędza czyni cię odpowiedzialnym wobec Bożego miłosierdzia; zrozumiesz, co znaczy powiedzenie: „Chrystus umarł za mnie”, będące centralnym stwierdzeniem wiary chrześcijańskiej;

- zrozumiesz, że nie stanowi problemu ten, „kto mniej błądzi”, ale ten, „kto będzie więcej kochał”. I będzie kochał więcej właśnie ten, któremu więcej zostało podarowane (por. Łk 7,42n). I to jest sprawą boską: twój grzech jest miejscem najgłębszego doświadczenia Boga jako przebaczenia, jako największego daru. Stanowi to dla ciebie możliwość jeszcze większej miłości.

- zrozumiesz dlaczego w tej perspektywie poznanie własnego grzechu jest cudem większym niż wskrzeszenie zmarłego, jak to mówili starożytni.

 

Jeśli nawet nie wyszło nic dobrego, to również żaden rezultat jest już wielkim osiągnięciem. Przy wszystkich swoich brakach możesz osiągnąć większe dobro, niż za pomocą samych twych cnót.

Jak skowronek przy mocnym wietrze przeciwnym, układając odpowiednio skrzydła, szybciej wznosi się w górę i śpiewa słońcu, jak dobry żaglowiec, który przy każdym wietrze dociera do mety, tak ty, poprzez to, co nie wychodzi, idziesz lepiej. Stajesz się bardziej pokornym, bardziej wyrozumiałym, gdyż Chrystus umarł za ciebie. Zaczynasz nie sądzić i nie potępiać innych, stosować miłosierdzie wobec wszystkich i rozumieć miłosierdzie Boga wobec ciebie.

Jest to droga iluminacji chrześcijańskiej, tak różna od tej bardziej „doskonałej”, proponowanej przez dawnych mistrzów, których Jezus nazywa „ślepymi przewodnikami ślepych”, przeznaczonych do wpadnięcia w dół zarozumiałości (por. Mt 15,14; Łk 6,39).

Dlatego im bardziej idziesz w świetle, tym mocniej widzisz swoją ciemność i odwrotnie. To dobry znak, jeśli się czujesz daleko od mety. Powinieneś natomiast przezywać lęk, kiedy sądzisz, że już dotarłeś do mety. Pragnij raczej po prostu mówić, że tak nisko upadłeś, że już nie idziesz dalej.

Rachunek szczegółowy wprowadza cię do „izby na górze” (Mk 14,12-16), gdzie Pan wieczerza z tobą, a ty z Nim. Jest to miejsce twej komunii z sobą , z Bogiem i ze wszystkimi, w twojej, w Jego i w ich prawdzie. Jest to początek twej wolności.

A być wolnym to rzecz piękna!

 

UWAGA:

1. W tym ćwiczeniu nie zatrzymuj się nad rozważaniami i wyjaśnieniami, jakie tu podałem. Czyń raczej praktycznie ćwiczenia, jakie sugeruje św. Ignacy. Rezultaty zobaczysz na własny rachunek. Może być dla ciebie pożytecznym prowadzić dzienniczek, w którym będziesz notował wyniki twej drogi.

2. Jeśli ćwiczenie przynosi smutek lub napięcie, rozpacz lub cofanie się, lepiej nie zapisuj rezultatów. Jedynie za każdym razem, gdy upadniesz, spójrz na łaskawego Boga.

3. Jeśli jesteś osobą cierpiącą na stany depresyjne, radzę ci inny wariant ćwiczenia. Za każdym razem, gdy jesteś smutny, podnieś oczy swego serca do Pana z uczuciem ufności w Jego miłość do ciebie.

Kancelaria Parafialna

zegar Poniedziałek, piątek:
07:00 - 09:00
zegar Wtorek, czwartek:
07:00 - 09:00, 16:00 - 18:00
tel Telefon:
(32) 222 31 21 wew. 15

Msze Święte

msza Niedziela i Święta:
07:00, 09:00, 10:30, 12:00, 16:30
msza Dni powszednie:
07:00, 18:00 (+ w piątek 16:30)
uwaga Ważne:

Szybki kontakt

church Adres:
41-400 Mysłowice
ul. Cegielniana 7a
Telefon Telefon dyżurny: 601 142 880
Telefon:
(32) 222 31 21
mail E-mail:
janow.miejskimailkatowicka.pl
Jesteś tutaj: Home KATECHIZM Katecheza dorosłych 2023.02.07 – Rachunek sumienia szczegółowy