2023.10.03 – Kiedy czynisz postępy w dobrym – wstęp

 

3. Kiedy czynisz postępy w dobrym – wstęp

 

Jeśli pierwsza reguła ma zastosowanie, gdy zmieniasz się na gorsze, a inne trzynaście, kiedy pragniesz wyzwolić się ze zła, to następne reguły mają zastosowanie w sytuacjach, gdy postępujesz coraz bardziej w dobrym.

Wykazują one, jak nieprzyjaciel kusi w dobrym z większą jeszcze subtelnością. Jest rzeczą szkodliwą wyjaśniać to temu, kto doznaje jeszcze pokus wulgarnych i nie nauczył się ich przezwyciężać (ĆD 9). Kiedy nieprzyjaciel widzi, iż bezskutecznym będzie kuszenie mirażem przyjemności materialnych, gdyż kuszony umie z nich rezygnować, wówczas kusi pozorem przyjemności duchowych. Jedynie wówczas, celem uniknięcia zamieszania, należy wyjaśnić te reguły (ĆD 10). Zignorowanie ich w tym momencie byłoby bardzo niebezpieczne.

Poprzednie reguły służyły oczyszczaniu i pomaganiu uniknięcia zła (droga oczyszczająca, jak mówili inni autorzy duchowni). Te, które obecnie następują, poza wzrostem poznania i miłości Boga oraz bliźniego (droga oświecenia i zjednoczenia), pomagają ci również dokonywać konkretnych wyborów życiowych lub pracy (jak to zobaczymy w czwartym rozdziale), które z kolei warunkują istnienie twoje i innych.

Jeśli poprzednie reguły bazowały na rozróżnianiu między pociechą i strapieniem, te dotyczą jedynie pociechy, a w szczególności jej widocznego objawu, jakim jest radość.

Radość jest faktem estetycznym. Jest przyjemną percepcją jakiegoś spotkania z „pięknem”. Jest siłą, która popycha do decyzji i działania. Radość występująca po działaniu jest potwierdzeniem, że odczuwane „piękno” nie było iluzoryczne.

Sama pociecha jednak może być prawdziwa lub zwodnicza. Nieprzyjaciel stara się zwieść pozorami dobra, kogo nie udało się zwieść pozorną przyjemnością lub zniechęcić poprzez strapienie. Ważną żaczą jest odróżnienie pociechy pochodzącej od Boga i pociechy pochodzącej od szatana, która wydaje się działać w podobny sposób. Podobieństwo jest prawdopodobne, ale jedynie na początku. Punkt dotarcia jest jednak całkowicie przeciwstawny. Jak jednak możesz nie spostrzec się na początku, tak również możesz pozostać zaślepionym później i nadal łudzić się.

Poznanie różnicy między radością autentyczną i fałszywą ma na oku dwa cele. Jeśli widzisz, że radość jest zwodnicza, pogardź nią, aby nie wpaść w pułapkę przetrzymywania w tobie zła z przekonaniem, że jest to dobro. Jeśli widzisz, że jest prawdziwa, przyjmij ją i strzeż oraz zobacz, jakie pozytywne pouczenia daje tu i teraz twemu działaniu.

W dziedzinie dobra nieprzyjaciel sprawia większe szkody. Ileż popełniono błędów mając na celu dobro, co więcej w imię dobra! Jest to jeszcze większe zło, gdyż wynika z przekonania, że jesteśmy na właściwej drodze, i z uporem trzymamy się jej aż do obsesji. Jakżeż często niszczy się człowieka w imię Boga, gwałcąc jego wolę i jego prawa. Dowodem tego jest nie tylko Islam!

Jeden z autorów bardzo zatroskany o dobro człowieka napisał z finezją i we właściwym dla niego stylu: „O wy, którzy na tym świecie znaliście jedynie barwy i dźwięki bez treści, serca wrażliwe, usta liryczne, na których cierpka Prawda rozpuściłaby się jak pralinka – małe serca, małe usta – to wszystko jest nie dla was. Wasze diabelskie sztuczki są na miarę waszych delikatnych nerwów i wyrafinowanych mózgów, a szatan z waszego dziwacznego rytuału jest nie tylko waszym własnym zniekształconym wizerunkiem, gdyż nabożniś ze świata cielesnego sam sobie jest szatanem. Potwór patrzy na was drwiąco, lecz nie położy na was swojej łapy. Nie ma go w waszych nudziarskich książkach ani też w bluźnierstwach, ani w śmiesznych przekleństwach. Nie ma go w waszych pożądliwych spojrzeniach ani w podstępnych dłoniach, ani w waszych ustach, w których świszcze wiatr. Daremnie szukacie go w tajnikach ciała, które wasze nędzna żądza przenika nie mogąc się nasycić, a i usta, w które się wgryzacie, mają w sobie tylko mdłą i bladą krew. A przecież on istnieje… Jest w modlitwie pustelnika, w jego poście i pokucie, na dnie najgłębszej ekstazy i w uciszeniu serca… Zatruwa wodę święconą, pali się w gromnicach, oddycha oddechem dziewic, rani włosiennicą i dyscypliną, znieprawia każdą drogę. Widziano, jak kłamie ustami otwartymi, aby głosić słowa Prawdy, jak ścigał sprawiedliwego wśród grzmotów i błyskawic anielskich uniesień… do samych ramion Boga… Dlaczegóż miałby walczyć z ziemią o tylu ludzi, którzy po niej pełzają jak robactwo, czekając, aż ich ona kiedyś nakryje? To posępne stado samo zmierza ku swemu przeznaczeniu… On swoją nienawiść zachowuje dla Świętych” (B. Bernanos „Pod słońcem szatana”).

Nieprzyjaciel najpierw ukazuje ci zło jako dobro i skłania do czynienia go oraz odrzucenia dobra jako zła. Jeśli mu się to uda, wówczas z wielką przebiegłością pozwala ci na zasmakowaniu w dobrym, dodając małą domieszkę zła, np. pychy lub głupoty, lub ujmując nieco dobra, np. pokoju czy wolności. Szkoda jest jednak o wiele większa niż mogłoby się to wydawać. Zdechła mucha psuje wszelki zapach (por. Koh 10,1).

Dlatego gdy odczuwasz dobrą myśl, uważaj na sposób w jaki cię się prezentuje. To pozwoli ci zrozumieć, czy jest naprawdę dobra czy zła. Jeśli brakuje chociażby jednej z cech owoców Ducha Świętego, jest zła. Jeśli brakuje ci miłości, lub radości, pokoju, życzliwości, dobroci, wierności, łagodności lub panowania nad sobą, istnieje natomiast miłość własna, smutek, niepokój, niecierpliwość, niechęć, złość, niegrzeczność, zawziętość czy niewola, to wszystko jest oznaką ducha śmierci.

To, co dotyczy myśli, ma w jeszcze większym stopniu zastosowania odnośnie działania. Dlatego gdy czynisz dobrze, bądź uważny na sposób w jaki je czynisz, aby zobaczyć czy jest zgodne z Duchem Pana. Również jakaś czynność „dobra” w oczach wszystkich może być zła z powodu intencji, z której się rodzi i wcześniej później okaże się taka. Możesz dać do jedzenia dziecku, ponieważ jest twoim dzieckiem i pragniesz dla niego dobra, lub czynisz to z obowiązku i w zły sposób, lub właśnie po to, aby wzrastało i stało się rezerwą dla przeszczepów.

Czasem zło jest niewidzialne, gdyż jest niczym innym jak sumą wielu dobrych rzeczy, które jednak przekraczają twoje zdolności. Jeśli dobrym osiłkiem jest ten, który może udźwignąć kwintal, to osioł, który udźwignie dwa razy więcej, jest lepszy. Lecz ten, który udźwignie dziesięć razy więcej, nie jest dziesięć razy więcej lepszy, ale po prostu jest zdechłym osłem.

Wiele osób, które całkowicie, bez przerwy i odpoczynku, poświęciły się czynieniu dobra, ma często ukrytą żyłkę masochizmu czy ducha supremacji. Z pewnością nie mają jednak szacunku ani dla siebie, ani dla innych. Ich niedyskretna miłość, która wynosi ich ponad własną miarę, szkodzi im i innym.

W milioryzmie nieprzyjaciel znajduje swoje najbardziej fantastyczne pole do pracy. Skłonić grzesznika do popełniania grzechu, to nie wielka rzecz. Przeszkodzić komuś, kto stara się uwolnić z więzów, to również niewielka sprawa. Natomiast rzucić kogoś biegnącego w przepaść, równocześnie przekonując go, że lata, to prawdziwy sukces.

Unikaj zła, którego możesz unikać. Ale nie czyń wszystkiego dobra, którego chcesz lub które możesz czynić. Popadłbyś w obłęd wszechmocy, za co zapłaciłbyś szybko ty, i kazałbyś płacić innym. Czyń jedynie to dobro, którego odczuwasz pragnienie, dostrzegaj konieczność czy większy pożytek oraz co możesz czynić spokojnie i z radością, z dobrą i czystą intencją, wbrew oporom twego egoizmu. Reszta nie jest (jeszcze lub nigdy) dobrem dla ciebie.

Czyń dobro nie aby jak małpy naśladować – mówił tak dawny mistrz – ale z dobrej  wewnętrznej inspiracji, która powinna być czysta, stała, nie przesadnie ambitna czy nerwowa. Utrata wewnętrznego pokoju jest sygnałem, że coś jest nie tak. Rozważ dobrze, czy jej źródłem jest naturalny opór twego egoizmu, czy też pochodzi od nieprzyjaciela, który pobudza cię do dobra pozornego lub które nie jest dla ciebie.

Pamiętaj, że gdy rozpoczynasz twoją podróż, zaczną swoje działać również pokusy, które będą się zmieniać w zależności od dobra, jakie zamierzasz. Sam Jezus po chrzcie był kuszony i to w sposób subtelny. Nieprzyjaciel zaproponował mu bogactwo jako „coś lepszego”, władzę i bezpieczeństwo religijne zamiast ubóstwa, posługi i zaufania właściwego dla Syna. Uczynił to używając nieskazitelnych argumentów teologicznych i biblijnych. Nieprzyjaciel jest dobrym psychologiem i teologiem, a przede wszystkim bardzo dobrym sofistą, który zna retorykę i subtelności logiki. Studiował na najlepszych fakultetach wcześniej, niż my je powołaliśmy dla naszego pożytku.

Jeśli nie będziesz ostrożny, instynktownie używał będziesz w dobrym celu tego, co Jezus odrzucił jako złe. Bez rozeznania Jezus postąpiłby dokładnie jak my, idąc za sugestiami diabła. Któż z nas, mogąc wydobyć chleb z kamieni, nie skorzystałby z władzy, i mając namacalnie za sobą Boga, nie uczyniłby tego? Zresztą ciągle porywamy się na to, chociaż nie jesteśmy do tego zdolni. Z tym zamiarem i z tyloma błogosławieństwami rodzą się grupy i stowarzyszenia religijne, które z trudem można odróżnić od lobby dążącego do władzy i własnej korzyści. Tym mniej mają wątpliwości, im wyższe stawiają sobie cele. Nie ma nic gorszego nad to!

Ile to razy my chrześcijanie działamy z miłością mało otwartą na Pana. Opóźnienie nadejścia Królestwa nie jest spowodowane przez „złych”, ale przez nas samych, którzy ignorujemy „styl” Chrystusa, sposób „właściwy” dla Jego Ducha.

Jeden gwóźdź w murze sprawia mniej przykrości niż jedna szpilka w koszuli. My wierzący jesteśmy szpilką w koszuli Boga. Przeszkadzamy w Bożym działaniu bardziej niż nieprzyjaciele. Ci, sami z siebie, sprawiają jedynie jego przyspieszenie, jak to miało miejsce w przypadku Jezusa (por. Dz 4,27-29).

„Nie wiecie, jakiego ducha jesteście” (Łk 9,55 Vg) mówi Jezus do uczniów, którzy przywołują gromy na tych, którzy ich nie przyjęli. Kochają Jezusa, ale brak im Ducha Syna „miłującego jak Ojciec” (Łk 6,36).

Jeśli masz dobrą wolę a mało inteligencji, nieprzyjaciel będzie w tobie podsycał nieustannie zapał, aby ci wyrządzić wiele zła przy tak dobrej woli. Jeśli masz inteligencję ewangeliczną, nieprzyjaciel osłabi ci wolę, unieruchomi cię, stawiając ci nieustannie przed oczyma twoje błędy i błędy innych, wszystkie popełnione w dobrej wierze.

Antoni Wielki, widząc pewnego razu iloma i jakimi sieciami nieprzyjaciel usidla człowieka, z jękiem powiedział: „Któż nas zbawi?” Jakiś głos odpowiedział mu: „Tylko pokorny!”.

Nie bierz więc nigdy zbyt serio siebie i twych darów. Przypatruj się natomiast z czcią i z wielkim szacunkiem innym. Są oni wielkim darem, jaki Bóg dał tobie. Są twymi braćmi, których nie powinieneś się wstydzić, jak Jezus (por. Hbr 2,11), gdyż jedynie w nich dana ci jest miłość Ojca.

 

Willi Lambert – Słownik duchowości ignacjańskiej

 

3.05. Fundament i cel – Cześć

 

O czci ten hiszpański dworzanin i oficer, Ignacy z Loyoli, wiedział wiele. Początkowo była ona jego własną: był pełen „nieokiełzanego pragnienia honoru”, jak pisze w pierwszym zdaniu swojej autobiografii. Im bardziej pozwolił Bogu wzrastać w swoim życiu, tym wyraźniej uwalniał się od ludzkiego osądu i tym bardziej był gotów – jak pisze w książeczce „Ćwiczeń duchowych” – w naśladowaniu Chrystusa wycierpieć „zniewagi i krzywdy” (ĆD, 98,147). Stąd wybrane hasło jego życia i duchowe motto jego wspólnoty zakonnej jest trafnie ujęte w jednym zdaniu: „Wszystko ku większej chwale Bożej. – Omnia ad maiorem Dei gloriam”. W tym sensie rzec można, że prawdopodobnie nie ma bardziej „ignacjańskiej” pieśni kościelnej niż ta: „Wszystko ku czci Boga mego, w pracy i spoczynku mym! Pragnę Boga chwałę zwiększać, wszystko dać ku Jego czci”.

W przeciwieństwie do melodii, która nęci do gry z werwą, słowo „cześć” zaprasza do nieco bardziej ostrożnych tonów. „Cześć” może brzmieć po ozdobnych wstępach w listach handlowych dla „wielce szanownych Państwa”; „cześć” może przyczynić się do powstania obrazu honorowania szeregiem orderów na dumnie wypiętej piersi. W końcu pojęcie „czci” może zawierać też „ambicję”, „zazdrość” i pobrzmiewać dewaluującym zróżnicowaniem „wysokiego” i „niskiego”.

Tenże „syn cieśli”, Jezus z Nazaretu, krytykuje tych, którzy wystawają na rogach ulic, aby się pokazać, a przy ucztach szukają honorowego miejsca. Co więc zawierają słówka „cześć” i „honor”?

Sam znalazłem prawdziwe dojście ku temu, kiedy stało się dla mnie jasne, że „czcić” kogoś lub coś znaczy pozwolić mu być wielkim i uznać to publicznie. Czcić może jedynie człowiek, który ma zmysł wielkości i publiczności.

„That’s great!” albo po prostu “great” to słowo, które często pojawia się w amerykańskiej mowie potocznej: „wielkie”, „to jest wielkie!”

To coś wielkiego, kiedy człowiek czemuś wielkiemu pozwala być wielkim. Jeszcze większym jest, jeżeli ktoś ma zmysł dostrzegania wielkiego w małym: dziecko jest „wielkie”, cud kwiatu jest „wielki”; najmniejsza komórka jest „wielka” – jak wszechświat! I czy nie jest wielkim małe ludzkie serce, które ma zmysł postrzegania wielkości i potrafi się dziwić?!

Czcić znaczy: mieć zmysł dla drogocenności, wartości, wielkości i czynić to „publicznym”, głosić. Tylko tam, gdzie zachowany jest zmysł otwartości na innych, na wspólnotę, na „publiczny charakter” człowieka i życia, może mieć miejsce oddanie czci. „Zaprawdę, ten był Synem Bożym!”. To otwarcie wypowiedziane słowo rzymskiego dowódcy przy krzyżu, wobec tych, którzy z Jezusa i Jego agonii częściowo kpią i ironizują – to słowo jest oddaniem czci.

W czasie bardziej naznaczonym indywidualizmem „oddanie czci” nie ma wysokich notowań, a przecież każdy wie, co to „zniesławienie”, „oczernienie”, „pozbawienie czci”, nieuznanie”, „lekceważenie”. Mówiąc inaczej: wszyscy żyjemy przez uznanie, pochwałę, dobre mniemanie i zachowanie godności ludzkiej. Czcić kogoś nie znaczy tylko pozwolić być wielkim i wartościowym temu, dla którego cześć jest przeznaczona, ale mówi też wiele o tym, który czci. Kto czci, ma i otrzymuje następne serce. Nie czuje się on zagrożony wartością innych, nie żyje z zazdrosnych porównań, nie staje się wielki przez poniżanie innych.

Także chwała Boga nie polega na tym, aby człowiek się poniżał. „Chwałą Boga jest żyjący człowiek”, powiada biskup Ireneusz z Lyonu (+ 202). Jezus zaprasza wspólnotę swoich uczniów, aby ich światło świeciło przed ludźmi, „aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca w niebie” (Mt. 5,16). To zaproszenie, aby żyć „z pełności”, a zarazem pozwolić Bogu być wielkim i Go czcić.

Kancelaria Parafialna

zegar Poniedziałek, piątek:
07:00 - 09:00
zegar Wtorek, czwartek:
07:00 - 09:00, 16:00 - 18:00
tel Telefon:
(32) 222 31 21 wew. 15

Msze Święte

msza Niedziela i Święta:
07:00, 09:00, 10:30, 12:00, 16:30
msza Dni powszednie:
07:00, 18:00 (+ w piątek 16:30)
uwaga Ważne:

Szybki kontakt

church Adres:
41-400 Mysłowice
ul. Cegielniana 7a
Telefon Telefon dyżurny: 601 142 880
Telefon:
(32) 222 31 21
mail E-mail:
janow.miejskimailkatowicka.pl
Jesteś tutaj: Home KATECHIZM Katecheza dorosłych 2023.10.03 – Kiedy czynisz postępy w dobrym – wstęp